Forum Wszystko o wszystkim i jeszcze więcej Strona Główna Wszystko o wszystkim i jeszcze więcej
Nigdy nie bój się próbować czegoś nowego! Amatorzy zbudowali arkę, a profesjonaliści Titanica!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Polska -Rosja -Mongolia

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wszystko o wszystkim i jeszcze więcej Strona Główna -> Ciekawe miejsca / Świat
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Orion
Profesor



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 952
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:02, 29 Wrz 2009    Temat postu: Polska -Rosja -Mongolia

Tak jak w temacie będzie o Polsce Rosji i Mongoli. Co do naszego kraju to nie będę rozpisywała się za dużo. Jaki koń jest każdy widzi. Z refleksji, które mnie "naszły" to mamy ogromne szczęście, że żyjemy właśnie tutaj -w kraju, który chce żyć. To jak bardzo, widać kiedy stanie się przed śpiącym mongolskim miasteczkiem. Czy słyszeliście kiedyś martwą ciszę? taką, która sugeruje, że jesteś tu tylko gościem? Tego nie ma u nas. Nasze wsie mimo, że śpią tętnią wewnętrznym cichym życiem natury -która rośnie i daje nam szansę rosnąć razem ze sobą.

Ale od początku.

Wszystko zaczęło się na dworcu PKP w Warszawie, skąd wyruszyliśmy dziarsko do Elbląga i jeszcze bardziej podekscytowani do Kalingradu. Skąd samolotem dotarliśmy do Moskwy. Miasta, które jest jednocześnie najpiękniejszą wizytówką wielkomocarstwowej Rosji jak i smutnym obrazem biedy i wszystkich rosyjskich problemów skupionych przy dworcach i drzwiach metra. Kapiące złotem imponujące rozmiarem budynki mieszają się z szarymi smutnymi ludźmi bez uśmiechu. A bogaci noworuscy przejeżdżają swoimi autami z przyciemnianymi szybami koło obleśnych budek z przepysznymi kartoszkami.

Na mnie Moskwa zrobiła ogromne wrażenie. Z trudem powstrzymywałam się od wewnętrznego pragnienia zgubienia się w tym tętniącym kipiszu miasta. Uwielbiam włóczyć się zapomnianymi zaułkami bogatych miast dlatego jak tylko spojrzałam na Plac Czerwony i imponujące budynki Kremla, Mauzoleum Lenina, Soboru Wasyla Błogosławionego odezwał się we mnie chochlik szepczący znajdź drugie dno... Niestety nie tym razem Smile czas gonił i jak najszybciej musiałam udać sie na Dworzec Jarosławski - czyli 0 km kolei transsyberyjskiej.

Jeśli wydaje się wam, że podróż koleją transsyberyską to przygoda nad przygodą to bardzo się mylicie... Pierwszego dnia jest rzeczywiście egzotycznie, ciekawie i nowo. Jednak kolej to nie jeden i nie dwa dni podroży. To ordynarnie mówiąc zwyczajny pociąg, w którym spędza się wiele dni i nocy. Klatka, z której człowieka wypuszczają na 20 minut na stacje by mógł rozprostować kości i zakupić prowiant na dalszą podróż. Niezwykle ciasne pudełko bez czasu (jest to związane z strefami czasowymi - każdy pasażer żyje swoim zegarem, pociąg żyje moskiewskim, a pewne są tylko noc i dzień...) w którym króluje rozmowa (ta o niczym i ta o rzeczach najważniejszych) i sen... który jest inną formą zabijania nudy.

Irkuck –przepiękne rosyjskie miasto z wtopionymi w chodnik domami (są stawiane na wiecznej zmarzlinie –dlatego z biegiem lat zapadają się) Z ulicami pełnymi drewnianych domów z przepięknymi ornamentami. Wyglądają jak dzieła jakiejś wyjątkowo zdolnej koronczarki. Dodatkowo uroku dodaje im kolorowa farba która odchodzi płatami –pewnie w innym miejscu powiedziałabym „nieodpowiednia i zaniedbana” ale to Irkuck i właśnie tak tu powinno być. Faktura kolor drewno i delikatne ornamenty…
Bajkał –największy i najczystszy zbiornik słodkiej wody. Z tym najczystszym to może trochę przesadzam –umyliśmy w nim nogi… więc prawie najczystszy… Z trudem w mojej głowie mieścił się wyraz jezioro –zupełnie nie oddawał tego co miałam przed oczami – to było morze –potężne błękitne morze z delikatnymi falami. Cały ten bezkres i błękit, który za każdym razem był już innym kolorem przyciągał mnie jak magnes, ciężko uwierzyć, że te krystalicznie czyste wody zabijają człowieka (z powodu wyziębienia) w ciągu 10 minut.


a w następnym odcinku o Mongolii Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nightgale
Wykładowca UJ



Dołączył: 06 Wrz 2005
Posty: 1422
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 19:17, 29 Wrz 2009    Temat postu:

Fajna relacja .
Zawsze wiedziałem , że masz dobre i lekkie pióro.
Jak dla mnie mogłas się bardziej rozpisać , ale mam nadzieje , że to z powodu chwilowego braku czasu i w wolnej chwili to nadrobisz.
Fajną miałaś wyprawe.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orion
Profesor



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 952
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:57, 01 Paź 2009    Temat postu:

Zanim przejdę do Mongolii chcę opisać jeszcze jedno niezwykle miejsce –a mianowicie dworzec w Nauszkach. Jest to niewielka stacyjka na granicy Rosyjsko –Mongolskiej, miejsce gdzie są clone pociągi wjeżdżające do Rosji z Mongolii i na odwrót . Zaskoczę was ale nie jest to miejsce, gdzie tłumnie kręcą się mongolsko –rosyjskie „mrówki”. To miejsce gdzie właściwie nie ma ani Mongołów ani Rosjan (nie wliczając pracowników stacji). Nauszki to punkt zbiorczy dla wszelkiego rodzaju turystów i podróżników. Na peronach króluje język angielski, można tu porozmawiać z ludźmi z całego świata, dowiedzieć się gdzie jadą albo usłyszeć bezcenne wskazówki na dalszą drogę.

Ułan Bator –stolica Mongolii sprawia wrażenie ogromnego placu budowy. Zakurzona, brudna z niezwykłym kunsztem łączy to co tradycyjne z tym co nowoczesne. Mongolska młodzież stylem przypomina młodych Japończyków. Wystylizowane włosy z różowymi pasmami, kobiety na 10 cm szpilach sunące bo „nie-chodnikach” i „coś więcej niż kocich łbach” , a między nimi ludzie starsi poubierani w tradycyjne chałaty –mieniące się żywymi kolorami. Na drogach mkną starsze i nowsze modele samochodów a między nimi niespiesznie jadą wozy zaprzęgnięte w osły wyładowane główkami kapusty. I tak to właśnie wygląda stolica Mongolii – stolica ludzi, którzy nie przywiązywali się do miejsca, którzy cały czas pędzili stada po stepie.

Plac Suche Bator i Parlament. Wyobraźcie sobie pył unoszący się przy każdym kroku, wąskie ulice z !krzywymi! chodnikami przy których stoją obdrapane domy / kolorowe jurty (namioty). Wyobraźcie sobie jak suniecie razem z tłumem w jedynym słusznym kierunku (w Ułan Bator ulice rozchodzą się promieniście od centrum, wszystkie drogi w Mongolii rozchodzą się promieniście od Ułan Bator). A tym centrum jest właśnie Plac Suche Batar –nie sposób się pomylić. Wyobraźcie sobie, że stoicie na przepięknym obszernym placu a przed wami rysuje się gmach ogromnego marmurowego Parlamentu z pomnikiem Chingis Chana –uwierzcie mi jest jeszcze bardziej monumentalnie, bogato i imponująco.

A teraz o najpiękniejszej części Mongolii i mojej wyprawie – o stepie. Właściwie czym jest step. Jest trochę jak nasza skoszona łąka –z żółknącą w jesiennym słońcu trawą i unoszącym się delikatnie zapachem ziół. Na horyzoncie widać piękne zarysy gór –trochę z wyglądu przypominające nasze Bieszczady (w Mongolii widoczność wynosi 100km). Tak właśnie wygląda step –z daleka. Jednak kiedy człowiek się zbliży zauważa, że dookoła leżą kości różnych stworzeń albo coś co za chwile będzie wyschniętą kością a na razie jest bliżej nie określonym zez włokiem. A dookoła rozbrzmiewa muzyka świerszczy, która powoli zanika aby całkiem zamilknąć wieczorem. Właśnie wieczorem step najbardziej różni się od naszej łąki. Cisza, która na nim panuje wieczorem wyraźnie sugeruje, że nie jesteś tu mile widziany i jeśli nie zawalczysz o siebie to będziesz kolejnymi kośćmi na trawie.

cdn...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orion
Profesor



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 952
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:00, 01 Paź 2009    Temat postu:

Nightgale napisał:
Fajna relacja .
Zawsze wiedziałem , że masz dobre i lekkie pióro.
Jak dla mnie mogłas się bardziej rozpisać , ale mam nadzieje , że to z powodu chwilowego braku czasu i w wolnej chwili to nadrobisz.
Fajną miałaś wyprawe.


Dziękuję Embarassed taka wyprawa ma jedną wadę ma tysiace rzeczy o których chce się powiedzieć ale boję się że jak napiszę "głęboko" nie uda mi się jej ogarnąć "wzdłuż i wszerz"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nightgale
Wykładowca UJ



Dołączył: 06 Wrz 2005
Posty: 1422
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 20:28, 02 Paź 2009    Temat postu:

Więc napisz "wzdłuż i wszerz" a potem na spokojnie zajmij się szczegołami.
Kapuściński tak robił i na dobre mu wyszło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orion
Profesor



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 952
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:10, 04 Paź 2009    Temat postu:

Właściwie nie napisałam dobrego słowa o kolei – jednak wszystko ma drugie dno więc i ciasny pociąg takie posiada. Jak każdy wie człowiek potrafi przywiązać się do wszystkiego tak więc i kolej transsyberyjska w końcu staje się domem. Z własnym łóżkiem, które choć ciasne jest czymś, do czego bezwiednie wracasz ( jak po każdej imprezie – byle do łóżka), łazienką, do której początkowo brzydziłam się zajrzeć, a która z czasem stała się królestwem, gdzie spędza się wieczność. Z ludźmi, których początkowo traktujesz jak obcych a potem stają się domownikami (jak siostra czy brat), do których wpadasz w każdej chwili pogadać lub po prostu pobyć sobie w ich towarzystwie (bez względu na to czy wypada czy nie). Dom słodki dom.

A wracając do stepu (ten który przemierzaliśmy leży w dolinie Orchon tzw. Orchon Don) miałam możliwość zobaczenia setki podrywających się do biegu dzikich koni, ziemia drżąca pod stopami i smak kurzu w ustach. Jednak step to nie tylko przepiękne zwierzęta: ogromne brodate jaki, wesołe owieczki, wścibskie kozy czy puchate acz zmuszające do respektu psy pasterskie, to przede wszystkim ludzie. Przyjaźni, otwarci, nauczeni ciężkiej pracy i traktujący nas odrobinę jak ciekawostkę przyrodniczą (pewna Buriatka zapytała mnie: po co tam pojechałaś? Tam nic nie ma? Przecież masz blisko Rzym, Paryż… no cóż odpowiedź była zbyt trudna jak na rozmowę rysowaną na kartce papieru).

Mongołowie prowadzą koczowniczy tryb życia. Mieszkają w jurtach, które stanowią oprócz stad cały ich majątek. Przez zdobione malowanymi kolorowymi kwiatami drzwi wchodzimy do pomieszczenia, gdzie na środku stoi piec - koza a przy ścianach łóżka i skrzynie na rzeczy. Wydaje się skromne i proste, ale to dom, który potrafi ochronić przed 40 stopniowym mrozem. Błogosławieństwa tego zaznałam, gdy jedna Mongołka zaprosiła nas do środka, bo żal jej nas był (spaliśmy w namiotach). Niby było tylko -2 *C, ale ciepło było dla mnie wtedy wybawieniem.

Teraz coś o niezwykłej kuchni mongolskiej. Większość z Was pewnie słyszała przerażające historie o sute czaj –tzn. zielonej herbacie 1:1 zrobionej z tłustym mlekiem do tego łój i sól. A więc zaskoczę Was to jest dobre (tak wiem mam zmutowane kubki smakowe lubię kminek i anyżek i zupełnie nie przeszkadza mi jak pożywienie patrzy na mnie ugotowanymi oczami). Tak czy siak mam cały zapas tej herbaty w domu – więc jeśli ktoś ma ochotę to zapraszam. Za to zupełnie nie „zaprzyjaźniłam się” z kumysem -mlekiem klaczy. Nawet nie chodzi o to, że jest niesmaczne- smakiem przypomina zsiadło mleko, tylko o ilości, którymi nas pojono. A już ostateczny kres nastąpił, gdy na imprezie zapijałam arakiję (mongolską) wódkę kumysem a na koniec gospodarz przyniósł mi coś specjalnego –kiszone ogóreczki. Mongołom się nie odmawia –nie napiszę jak się skończyłam… na szczęście wódka wiele może odkazić.

Co do imprez mongolskich to można je określić jako ludyczne. Wiele tańców przyśpiewek ludowych. My Polacy ewidentnie mamy „posiadówy” –pomijając imprezy „przytupałki”. Ale nasi przemili gospodarze prezentowali poziom „Mazowsza,” więc nie mieliśmy szans się wykazać –w szczególności, że jak się okazało znamy tylko po jednej zwrotce wszystkiego. Więc głównie staraliśmy się zachować w miarę muzykę i śpiewaliśmy „ nie pamiętam, co tam dalej było, lalaa co teraz tu zaśpiewać?” ( choć może oni robili to sam?). Za to z dumą oświadczam, że udało nam się nauczyć ich poloneza!

Cdn.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orion
Profesor



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 952
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:26, 05 Paź 2009    Temat postu:

Karakorum –czyli miasteczko wybudowane na starożytnej stolicy Mongolii (zresztą nazwa też ta sama). Kiedy nad ranem weszliśmy do niego z Radziem i Miśkiem spytałam się czy tu się właśnie kończy cywilizacja czy dopiero zaczyna? Karakorum może spokojnie posłużyć za wzór dla jakiegoś artysty gdyby potrzebował modelu miasta po apokalipsie. Drewniane płoty, za nimi jurty i stosy drewna. Na ulicach nie widać ludzi za to kręcą się owce i kozy. Wszędzie unosi się pył. Gdzieniegdzie widać zdezelowane nieczynne fabryki. Kiedy weszliśmy głębiej rzucił mi się w oczy jeszcze obdrapany budynek z napisem hotel, a przy nim samochód bez maski i z przebitą oponą.

Powoli jednak miasto odżywało. Dzieci wybiegły na ulicę i siedziały w piachu drogi, pojawiły się też wozy zaprzęgnięte w osły. Ludzie zebrali się na targu wystawiając: kumys, arakiję i miejscowe serki –które są nieziemsko twarde i kwaśne ( też mogę użyczyć do spróbowania) Dla miłośników Pratchetta mogę powiedzieć, że przypominają chleb krasnoludów. Ciekawym miejscem –mieszczącym się tuż przy targu jest plac ze stołami bilardowymi. Gdzie okoliczni mieszkańcy spędzali popołudnia rozgrywając partyjki.

Największa atrakcją Karakorum jest Kompleks Klasztorny Erdeni Dzu. Znajdują się tam 3 świątynie i skrzynka na datki z napisem „dołóż się do budowy świątyni a twoje imię zostanie umieszczone na wielkim kamieniu” –przypomina Wam to coś? Jednak to, co stanowiło o życiu tego miejsca to nie mnisi nucący mantry, nie młynki modlitewne kręcące się na wietrze i nie kolorowe figury Buddy, ale małe stragany za bramą świątyni. Relacja kupiec – sprzedawca pokazuje, ż nie trzeba znać języków, studiować czyjejś historii i obyczajów –handel to język międzynarodowy. Cmokanie, mlaskanie, tu polski tam mongolski, szybko łapane zwroty w stylu „stare stare Chingis Chan” tudzież „tak, tak bajarla” i transakcja zawarta.

i to jest moja podróż wzdłuż a w wolnym czasie dopowiem szczegóły. pytanie czy zdjęcia musza yć zamieszczane pojedyńczo czy można wgrać plik z prezentacją?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cleopatra
Zasłużony weteran



Dołączył: 22 Lip 2005
Posty: 4689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Alex.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:18, 28 Paź 2009    Temat postu:

Very Happy ORION - Twoje opisy robia wrazenie. I szczerze mowiac chociaz bylam w Rosji w 1987 roku to z przyjemnoscia zrobilabym sobie jeszcze raz tam wypad. Moze dlatego, ze bylam w Soczi i okolicach - Moskwy i innych wartych obejrzenia i zwiedzenia miast niestety - nie udalo mi sie wowczas zobaczyc. Glownie dlatego, ze nie bylo wowczas takiej mozliwosci wybycia do innej miejscowosci niz to bylo przewidziane w wyjezdzie. Wink

Ale kto wie... moze znow sie tam wybiore... Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wszystko o wszystkim i jeszcze więcej Strona Główna -> Ciekawe miejsca / Świat
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin