Forum Wszystko o wszystkim i jeszcze więcej Strona Główna Wszystko o wszystkim i jeszcze więcej
Nigdy nie bój się próbować czegoś nowego! Amatorzy zbudowali arkę, a profesjonaliści Titanica!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Moje opowiadania
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wszystko o wszystkim i jeszcze więcej Strona Główna -> Temat rzeka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jasna
Profesor Doktor Habilitowany



Dołączył: 15 Sie 2005
Posty: 2443
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: interesuje mnie: DO
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:10, 30 Mar 2006    Temat postu: Moje opowiadania

Czasownica


Siedziała skulona na łóżku, wolno, jak na zwolnionym filmie szarpiąc ubranie na brzuchu. Miała w nim coś, czego się bała, coś o czym mówią że jest nie z tego świata… i wcale nie z dobrego.

Miała 15 lat. Pastor zatrzymał ją kiedyś po mszy mówiąc że ma do niej sprawę. Nie słuchał gdy tłumaczyła że wraca prosto do matki. Zawiódł ją do ciemnego pokoju za kancelarią i kazał podnieść spódnice. Cofnęła się, ale zaraz poczuła opór – za nią stało łóżko. Chwyciła materiał, pokazały się kostki. Wyżej, mówił drwiąco, wyżej.
Wiedziała że jeśli nie zrobi jak każe, ona i matka będą musiały uciekać z wioski, tak jak inne kobiety które oskarżył o bratanie się z siłami nieczystymi, za to że nie chciały robić tego co on chciał.
Jego oczy zrobiły się czerwone, napięte, jakby miały wyskoczyć mu z orbit. Zbliżył się. Nie wiedziała co będzie dalej. Bała się, a im wyżej zadzierała spódnicę na jego rozkaz, tym większa panika ją ogarniała. Ale musi zachować spokój. Ta wioska jest ich miejscem. Nie dadzą się już wyrzucać. We dwie zginą w tej obcej ziemi, jeśli pójdą do lasu, umrą z zimna, z dala od rodzinnej Anglii.

Podszedł i uderzył ją w twarz, aż się zachwiała. Ma wprawę, pomyślała. Ile to już kobiet? I nic mu nie grozi, chodzi jak święta krowa, a wszystko za to że jest głową tutejszego kościoła.

Zacisnęła zęby. Wytrzymam. Poczuła jego gorącą, nieprzyjemną, bezkształtną rękę po wewnętrznej stronie uda. Dlaczego tam? Właśnie tam NIE! Ale stała, bez ruchu, czekając. Rzucił ją na łóżko.

Plan się nie powiódł. Zaszła w ciążę, nie powiedziała z kim, no i jest czarownicą. To znaczy, tak o niej mówią. No bo czyim może być dziecko jeśli nie ma ojca? Według kościoła, to znaczy pastora, sprawa jest oczywista. Czeka na proces.

Przesłuchania ciągną się tygodniami, mówią że jeśli się przyzna, przeżyje. Przyznała się. A teraz sama zaczyna wierzyć że jest zła, że wybiegała nocą do lasu, tańczyła lubieżne tańce (co to znaczy lubieżne?), sprzeniewierzała się Bogu a dziecko narodzi się inne, czarne. Nie, nie murzyńskie. Czarne.

Bała się go. Dziecka. A jeśli rzeczywiście będzie jak mówią? Przecież to oni są uczeni w księgach, nie ja. Nie zniosę tego dłużej. Muszę coś z nim zrobić… Jeśli nie z nim to ze sobą. Muszę się go pozbyć…

***
Gdy wróciła na Ziemię, została księdzem. Wiedziała jaką moc to przynosi. I oczywiście mężczyzną. Już nią nie zawładną.

Nie wiedział dlaczego, ale czuł że jest zły. Miał nadzieję że w kościele oczyści swą duszę. Niestety. Żył z przeświadczeniem że grzech pierworodny wyrył w nim głębokie piętno. Żałował błędów kościoła, jak palenie domniemanych czarownic, nie mógł się pogodzić z faktem że tak cudna, bliska Boga instytucja zabijała kiedyś niewinne dziewczęta. Nie znalazł ukojenia. Umarł z rozpaczy.

***
Pastor? Teraz jest wykładowcą na uniwersytecie, światła postać. Nie rozumie dlaczego gdy jest blisko dziewczynek, zdaje mu się że jest dla nich zagrożeniem, choć wcale im źle nie życzy… Ma mądrą żonę i dwójkę chłopców. Dusza człowiek. Pisze książki. Psycholog.

Znalazła ją na chodniku, w kałuży krwi. Przy śmietniku. Właśnie straciła dziecko. Poronienie. Widać że biedna, nie wiadomo gdzie mieszka. Słaba śmiertelnie.
Podniosła ją i zaprowadziła drżącą i potykającą się do domu. Dała herbatę, pozwoliła się umyć. Położyła w swoim łóżku, nakarmiła. Nie wiedziała dlaczego, ale czuła że jest jej coś winna. Nie wiedziała, że i ona kiedyś umierała… z zimna i strachu że zobaczy… co urodziła…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cleopatra
Zasłużony weteran



Dołączył: 22 Lip 2005
Posty: 4689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Alex.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:23, 30 Mar 2006    Temat postu:

JASNA - powiem krotko i cichutko Wink DZIEKUJE. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarnooka
Profesor Doktor Habilitowany



Dołączył: 05 Sie 2005
Posty: 2589
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Czw 20:35, 30 Mar 2006    Temat postu:

jasna.. nie lapie watku... kilka akcji tu?... czytam.. moze to za pozna pora...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jasna
Profesor Doktor Habilitowany



Dołączył: 15 Sie 2005
Posty: 2443
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: interesuje mnie: DO
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:37, 31 Mar 2006    Temat postu:

Oka, kto chce zrozumieć, zrozumie Smile
Ale rzeczywiście Czasownica nie jest opowiadaniem na jedno czytanie.

Pozdrawiam,


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jasna
Profesor Doktor Habilitowany



Dołączył: 15 Sie 2005
Posty: 2443
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: interesuje mnie: DO
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:52, 31 Mar 2006    Temat postu:

Miejsce z którego wyrastają skrzydła anioła


Dla Cleo

Kiedy coś się nie uda, lub wiemy że zrobiliśmy coś nie tak, mówimy sobie zwykle, "jestem tylko człowiekiem, mam prawo do pomyłki, jutro będzie lepiej." Nie wierząc tak naprawdę, że możliwe jest podniesienie rasy naszej duszy. Że dążenie do doskonałości ma sens. Że naprawdę możemy być lepsi.

A wiec moim zdaniem nie mamy prawa do pomyłki. Świadomie podjętej błędnej decyzji. Nie mamy prawa do psucia doskonałego wzoru wydarzeń. Tyle oczek ile skrzywimy w tej rundzie, trzeba będzie naprawić w następnej. Plus zrobić kolejny rządek. Jak w swetrze. Że w swetrze oczka się spruwa? A kto powiedział że w życiu nie? Że o tym nie wiemy? Cóż. Ile my tak naprawdę wiemy...
A więc splatamy. Oczko za oczkiem. Trochę na oślep, nie zawsze wiedząc czy dobrze. Póki z perspektywy zaistniałego już zdarzenia nie ocenimy czy jest to zgodne z naszym wizerunkiem siebie, naszą Prawdą. Łączymy wydarzenie z wydarzeniem. Reakcję z wydarzeniem. Uczucie z reakcją. Decyzję z uczuciem. Kolejną decyzję z wynikiem sądu nad samym sobą w naszym sumieniu. I jeszcze raz. Nie poczynić żadnego błędu, niczego nie popsuć... To nasza droga, możliwość... jeśli tak uznamy, obowiązek. Każdy krok ma być perfekcyjny. Bo wrócisz tu i zaczniesz od nowa. Aż się nauczysz. Jak w "Dniu Świstaka"...

***

Poczułam, jakbym podnosiła głowę spod wody, jak po nurkowaniu. Nawet nos mi się "po drodze" zatkał... Potem reszta ciała...
Otwieram oczy. Leżę we własnym łóżku, głęboko oddychając, łapiąc łakomie powietrze. Co to było? Jakiś sen? Nie... Gdzieś byłam, czuję to wyraźnie. Wiem. Bo Stamtąd wyłoniłam się, nie wybudziłam. Wypływałam z jakiejś głębi, do powierzchni... Tylko skąd??

***
Jestem jakby na uniwersytecie z akademikiem w tym samym budynku.
Wchodzę do czerwonego pokoju. Ktoś w nim jest. Pewnie jakiś student. Siedzi na podłodze. Zajęłam się swoja sprawa, wzięłam coś czego potrzebowałam i wyszłam.

Wchodzę do czerwonego pokoju. Przy kolejnym wejściu już widzę ze tym młodym mężczyzną jest coś nie tak. Jakbym miałam więcej informacji, mimo że nie mam pojęcia że sytuacja się powtarza... Zatrzymuję się przy nim, mam wrażenie że jest smutny, przygnębiony. Chwilkę rozmawiam, uśmiechając się. Jakiś mechanizm we mnie odebrał informację, że jeśli zamienię z nim kilka słów, poczuję się lepiej: "przecież pomogłam dziś człowiekowi"... Potem idę swoją drogą. Nie rozumiem, że ktoś inny we mnie, Obserwator, świetnie wie że tylko "zrobiłam sobie dobrze." Mam tylko wrażenie że pomogłam. Trzeba było zrobić więcej. Dużo więcej.
Do poprawki.

Wchodzę do pokoju... Pozbawiona pamięci poprzednich wejść. Nie wiem, co się stanie temu chłopcu jeśli mu teraz nie pomogę, ale nie do końca uświadomiony, nakładający się na jego sylwetkę obraz czerwonego od krwi, pociętego żyletkami ciała stanowi rodzaj odpowiedzi... Pochylam się na nim. Tym razem już nie zawiodę! Jestem zdecydowana. Pomogę mu. Zaraz coś zrobię...

Słyszę że ktoś nadchodzi. Wychylam się, widzę siebie. Zanim zdążyłam zrozumieć to co widzę, usuwam się w głąb pokoju, robiąc miejsce "bohaterowi godziny," mnie sprzed kilku wejść... "Tamta" ja nie może mnie zobaczyć.. Pewnie nie zobaczy i tak, ale dziwne byłoby, gdyby weszła na mnie nawet o tym nie wiedząc... Teraz wróciła pamięć. Nie wiedziałam, co się stanie temu chłopcu jeśli mu teraz nie pomogę, ale wiedziałam ze byłoby źle.

Tamta ja weszłam do pokoju. Zajęta swoimi myślami, nie zwracałam uwagi na chłopaka siedzącego na podłodze. Bo wtedy siedział po prostu na podłodze. Był trochę smutny. Moje zmysły "wtedy" nie rozpoznawały prawdziwej bomby. "Teraz" widziałam, jakby "do przodu;" w ubranym chłopcu widziałam już nagiego, poranionego chłopaka. Wtedy- nie. Teraz dopiero widziałam i obserwowałam jak napuszona i zimna byłam wtedy. Nigdy więcej.

***

Czekamy na ostateczny wynik. Wszystko jest jasne. Jesteśmy całą grupą, jest już asystentka Pani Dyrektor Szkoły. Przedstawiono nam zasady szkolenia jakie przeszliśmy. Nakładające się na siebie sekwencje tych samych scen, aż doszlifujemy je do perfekcji, pozostawanie w danym epizodzie tak długo jak trzeba... W pewnym momencie odczuwam taką radość ze to wszystko jest możliwe, ze prawie wypowiadam na głos: "to strasznie trudne, ale to świetna sprawa!" W ostatniej chwili powstrzymuję się. Po co kusić los...
Czekamy na Nią, Panią Dyrektor... Aż nagle przestrzeń zafalowała, otworzyły się drzwi i zobaczyliśmy światło...
...i siebie wchodzących do sali.
Znów cos schrzaniliśmy...

***

"Jesteście już doświadczeni, sporo wiecie o świecie i sobie...".
W miejscu pośród łopatek coś delikatnie się zmienia, coraz bardziej się uświadamia, przenika na powierzchnię... A więc tak. Udało się. Księga życia na Ziemi spisana.
"...Teraz, po otrząśnięciu się ze snu na Ziemi, możecie być już Aniołem Opiekunem, by tym, co poszukują, szeptać w ucho jak mogą się zachować, by wreszcie poznali siebie... To, kim są naprawdę... By zrzucili ciemne ziemskie sukienki i odkryli w sobie..."
...skrzydła Anioła...

***

Solaris.
Szkoła Solaris. Tak się nazywa. Oczywiście. Oczywiste, ze szkoła właśnie tak się nazywa. Szkoła bez końca. Szkoła Życia. Ta prawdziwa. Światło. BÓG. Każdy szczegół się zgadza... Tak.

Opiszę to wszystko w książce. Jeśli wstanę. Właśnie teraz, zanim znów zasnę. Bo potem już nie da się odtworzyć nastroju. To fala, i minie. Dać się jej unieść, popłynąć...
Wczoraj poddano mnie testowi. przypłynęły do mnie słowa ładnego, ciepłego, wysokiego wiersza. Wiedziałam, ze jeśli nie wstanę i nie zapiszę natychmiast, nie spamiętam, to kwestia nastroju. Zdecydowałam się zostać w łóżku, uznając że jest niewystarczająco chwytający za serce... (A może kołdra była tak przyjemnie miła...)
No wiec teraz jest wystarczająco... Jestem wstrząśnięta odkryciem. Dano mi kolejną szansę. Opisać wręcz fizyczne zjawisko: podejmując pewne decyzje, przekraczamy granice dotychczasowego świata i wkraczamy w inny, o innej częstotliwości, w którym jesteśmy lepsi, bliżsi Bogu, o tę właśnie decyzję. Kolejne światy to kolejne warstwy świadomości. Bardzo do siebie podobne, różniące się tylko... nami. Chociaż... może nasza decyzja ma wpływ na cały ten świat?...
Najniższa, najbardziej fizyczna i najmniej świadoma "jednostka" to człowiek jakim go znamy. Wyższe, z większą ilością informacji, które nazywamy instynktem. Jeszcze wyższa, jasnowidząca, często ostrzegająca. Najwyższa, Duchowa. Tym razem nie popełnię błędu. Wstaję.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jasna dnia Pią 18:31, 31 Mar 2006, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vampire_count
Magister



Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 522
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KRK

PostWysłany: Pią 17:10, 31 Mar 2006    Temat postu:

Jasna napisał:


Kiedy cos się nie uda, lub wiemy że zrobiliśmy coś nie tak, mówimy sobie zwykle, „jestem tylko człowiekiem, mam prawo do pomyłki, jutro będzie lepiej”… Nie wierząc tak naprawdę, że możliwe jest podniesienie rasy naszej duszy. Że dążenie do doskonałości ma sens. Że naprawdę możemy być lepsi.

A wiec moim zdaniem nie mamy prawa do pomyłki. Świadomie podjętej błędnej decyzji. Nie mamy prawa do psucia doskonałego wzoru wydarzeń.


Troche sie z tym niezgodzę. po pierwsze odnosnie rasy to zapachniało mi faszyzmem Wink
Ale teraz serio zgadzam się co do dążenia do doskonałości. To ma sens. Ale doskonałość nie ma. Możemy być lepsi ale nie możemy być dobrzy.

Piszesz że nie mamy prawa do pomyłki. Czy możesz mi wskazać decyzję która nie była pomyłką? Czy możesz opisać decyzje która była dobra dla wszystkich? Skąd pewność ze nikomu do niczego swoją decyzją nie zamknęłaś drogi? Nigdy niczego nie można być pewnym. Światem rządzi względność.
Czy jeśli mniejsze zło oznacza lepszą decyzje, to czy dobro jest odcieniem zła? A może na odwrót? Możemy do Utopii dążyć, ale Nigdy jej nie osiagniemy!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jasna
Profesor Doktor Habilitowany



Dołączył: 15 Sie 2005
Posty: 2443
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: interesuje mnie: DO
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:25, 31 Mar 2006    Temat postu:

No to zmierzamy w innych kierunkach... Jeśli upierasz się przy słowie nigdy, stanie się ono twoim mottem. Uważaj, słowo ma moc...
Utopi-ć to ja się nie mam zamiaru Very Happy , ale wierzę że można dążyć do świata w którym wszystko jest lepsze. Nie można zaprzestawać wędrówki tylko dlatego że nie jest łatwa. Idę tą drogą od jakiegoś czasu, świadomie postępując i obserwując, jak moje działania i decyzje wpływają na rzeczywistość. I widzę że współtworzę rzeczywistość. Dlaczego się to udaje? Dlatego że wierzę że to możliwe!
Bartku, widzę zmiany. Wysiłek opłaca się. Nie wierzymy że się uda, bo mało jest ludzi którzy mają wystarczająco determinacji żeby wytrwać w rozwoju. Osiągniemy coś, i stajemy. A trzeba iść, bez końca. Brakuje nam też i wiedzy o świecie, którą podzieliliśmy na wąskie specjalizacje, do tego stopnia, że fizycy nie mają pojęcia o ty co mówią genetycy, a ci nie wiedzą nic o odkryciach paleontologów... Gdyby te wszystkie dziedziny zebrać razem, i otworzyć się na światło filozofii, okaże się że wszystkie odpowiedzi już mamy!
Teorię o warstwach świadomości (nie moją) można wytłumaczyć konkretną informacją z fizyki (cięcie Riemanna), rozumianą w sposób nie materialny, jak niestety wciąż chce wielu fizyków, ale (również) duchowy.

Szukamy istot na innych planetach, ale nie bierzemy pod uwagę, że dla ludzkiego oka mogą byc po prostu niewidzialne. Puste, piaszczyste czy gazowe planety wcale nie muszą być niezamieszkałe! Z jednej strony wierzymy w anioły, a z innej potrzebujemy szczątków komórek z Marsa żeby uwierzyć że życie poza marnym człowiekiem istnieje...

Ktoś kiedyś powiedział, że po śmierci trafiamy do takiego świata, w jaki wierzymy...
Więc ja wierzę w piękny, świetlisty. Buduję go w swojej głowie. Tam zawsze jest Dzień, barwy niespotykane na Ziemi mają zapach i nastrój, istoty są piękne i ciche, pozdrawiają się każdym gestem. Kiedy będę już taka jak oni, trafię tam z łatwością: Oni mnie przywołają.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jasna dnia Śro 1:15, 12 Kwi 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vampire_count
Magister



Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 522
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KRK

PostWysłany: Pią 18:38, 31 Mar 2006    Temat postu:

Co do odpwiedzi to bym był tu sceptyczny nie wiem ani tak ani nie. Raczej nie ale nie wiem.
Ja absolutnie nie piszę że nie można dążyć ja tylko mówie że nigdy nie zdażymy Wink znaczy nigdy nie osiagniemy celu ale dlatego dażymy żeby być bliżej, tak jak napisałaś "iść bez końca".

Włąsnie otóż i ta względność. Skad mamy pewność że np. na Jowiszu nie ma pierwiastka którego nie możemy odkryć bo nie mamy odpowiednich narzedzi. Skad mamy pewność że zgodnie z teoria motyla nikomu nie wyrządzimy krzywdy?

Dążyc trzeba. i nasze ścieżki sie zbiegły Wink

p.s. chciałbym mieć tyle optymizmu co Ty.
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vampire_count
Magister



Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 522
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KRK

PostWysłany: Pią 18:42, 31 Mar 2006    Temat postu:

Nasze ścieżki sie właściwie nie rozbiegły rozbiegły się tylko nasze punkty widzenia. Tak to jest jeśli na tę sama rzecz patrzy np fizyk i poeta. Obaj mówią prawdę Wink Ja patrzę sceptycznie Ty optymistycznie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarnooka
Profesor Doktor Habilitowany



Dołączył: 05 Sie 2005
Posty: 2589
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Pią 19:39, 31 Mar 2006    Temat postu:

jasna .. jednak nie trawie tego co piszesz... tj nie rozumiem... niby wiem ale ja sie gubie.... za gleboki sens... mozna bylo jasniej...Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cleopatra
Zasłużony weteran



Dołączył: 22 Lip 2005
Posty: 4689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Alex.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:44, 31 Mar 2006    Temat postu:

Razz JASNA - baardzo mi sie podoba twoje spojrzenie na to, co sie wokol nas dzieje. Dziekuje Wink

Co do dyskusji w tym temacie, to osobiscie uwazam ja za zbedna. Tu nie chodzi o udowodnienie, kto ma racje, czy jest to mozliwe - czy tez nie.

JASNA ma racje - czlowiek powinien swiadomie stawiac kazdy swoj krok i byc za niego odpowiedzialny. Nie mozemy pozwolic sie "niesc fali" - bo to najprosciej. Trzeba plynac pod prad - a to znaczy, ze kazdy krok trzeba przemyslec zanim sie go postawi.

Ja zrozumialam przeslanke JASNEJ. Moze dlatego, ze "nadajemy na tych samych falach..." Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jasna
Profesor Doktor Habilitowany



Dołączył: 15 Sie 2005
Posty: 2443
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: interesuje mnie: DO
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 4:26, 01 Kwi 2006    Temat postu:

Oka, czasem jak się wyłoży "kawę na ławę," to rzecz traci na wartości. Chodzi o to, by samemu przemierzyć pewne odcinki w naszym mózgu, połączyć dwie informacje nie na poziomie logicznym, ale przeżyć. Przetrawiona informacja to często bezwartościowa papka. Im więcej dróg do rozumienia się pozostawi tym lepiej, czytający ma więcej możliwości rozumienia, może tworzyć swoje światy na sposób, jaki jest jemu najbliższy. Postaraj się troszkę. Przecież jesteś inteligentna. Wygoń leniuszka... Wink
Bartku i Cleo - jak miło mi że mogę z Wami porozmawiać. Cieszę się, że, z wątpliwościami czy bez, idziecie pod prąd, jak napisał JPII w swoim wierszu o strumieniu.

Wszystkich Was pięknie pozdrawiam,

Jaśniutka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarnooka
Profesor Doktor Habilitowany



Dołączył: 05 Sie 2005
Posty: 2589
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Sob 16:13, 01 Kwi 2006    Temat postu:

.. jasna.. ech to jestem glupia...Wink....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jasna
Profesor Doktor Habilitowany



Dołączył: 15 Sie 2005
Posty: 2443
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: interesuje mnie: DO
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:23, 01 Kwi 2006    Temat postu:

Nie jesteś. W postach dotąd udowodniłaś że jesteś inteligentna i silna.
Nie kokietuj Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cleopatra
Zasłużony weteran



Dołączył: 22 Lip 2005
Posty: 4689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Alex.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:26, 01 Kwi 2006    Temat postu:

Wink Hmmm.... JASNIUTKA... Ja nie lubie isc na latwizne, nie lubie plynac z pradem - chociaz to w zasadzie nie wymaga wysilku. A ja lubie sie meczyc, lubie czuc sie zmeczona po swojej calodziennej pracy.

Nie wiem jak kto, ale ja mimo, ze czasami "padam na nos" ze zmeczenia, w duszy wszystko mi gra jak wiem, ze to byla DOBRA PRACA.

No i jak mowia moi PRZYJACIELE - "Ten typ (czyli ja Wink ) - tak ma".
I o dziwo, zyje mi sie z tym SWIETNIE! - jak dotad... Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wszystko o wszystkim i jeszcze więcej Strona Główna -> Temat rzeka
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin